Konsultanci rynku nieruchomości

PL / EN
Mój jest ten klient, którego na oczy nie widziałem

W poprzednim artykule na naszym blogu (Pośrednik sam sobie wilkiem) poruszyliśmy temat szkodliwych praktyk stosowanych przez pośredników. Jako, że temat ten cieszył się sporym zainteresowaniem, powracamy do niego i przedstawiamy kolejną nieuczciwą sztuczkę, w której wyspecjalizowały się agencje nieruchomości, m. in. te z dobrze rozpoznawalną marką.

Oferta na wędkę

Wyobraźmy sobie taką sytuację: klient szuka np. mieszkania do kupienia. Przegląda oferty na portalach i w oczy rzuca mu się oferta sprzedaży mieszkania w wyjątkowo atrakcyjnej cenie, odbiegającej od średniej rynkowej. Żeby poznać szczegóły, musi jednak wypełnić formularz kontaktowy na stronie internetowej agencji nieruchomości, co samo w sobie nie jest niczym nagannym, podając m.in. swoje dane osobowe i kontaktowe. Musi również wyrazić zgodę na przetwarzanie danych osobowych itd. W ten sposób, biura nieruchomości często zabezpieczają się przed nieuczciwymi praktykami klientów jak również porządkują swoją pracę poprzez usystematyzowane zebranie potencjalnych klientów.  Jednak nie zawsze powód umieszczania formularza jest tak oczywisty. W niektórych „renomowanych” agencjach podobne praktyki powodują, że klient wpada w zastawioną przez nie pułapkę. Co dalej dzieje się z takim zgłoszeniem? Klient jest informowany, że dana ponadprzeciętnie atrakcyjna oferta jest nieaktualna, a w rzeczywistości taka oferta nigdy nie była aktualna, bo nie taki był cel jej wystawienia. Jaki interes miało więc biuro w wystawieniu fałszywej oferty?

Dane osobowe na wagę złota

Agencja pozyskuje w ten sposób dane klienta. Dodajmy, że wartościowego klienta, bo planującego wydanie sporej sumy pieniędzy na zakup nieruchomości i być może klienta potrzebującego kredytu. Dlatego „renomowane” agencje, nie oglądając się na względy moralne, czy uczciwość, wykorzystują pozyskane dane na kilka sposobów. Trafiają one np. do współpracującego pośrednika finansowego, który kontaktuje się z klientem, oferując mu kredyt hipoteczny. Co gorsza, dane klienta zostają przez agencję przesłane do wszystkich współpracujących z „renomowanym” pośrednikiem deweloperów. Mówiąc językiem branżowym, klient zostaje „zgłoszony” deweloperom, jako klient reprezentowany przez daną agencję. Jeśli deweloper zaakceptuje takie zgłoszenie, wówczas w przypadku dojścia do transakcji, deweloper zgodnie z umową wypłaca pośrednikowi prowizję.

Kreatywność zamiast solidnej pracy

Można sobie wyobrazić, że statystyka działa na korzyść pośredników uciekających się do tego typu sztuczek – pewien odsetek klientów skorzysta z kredytu, czy kupi mieszkanie od dewelopera, do którego został przez nieuczciwą agencję zgłoszony (nie będąc nawet tego świadomym). Jaką pomoc otrzymał od tego pośrednika? Żadną! Natomiast nieuczciwy pośrednik w zamian za oszukanie klienta (choć przecież zgodne z prawem) otrzyma od dewelopera wynagrodzenie. Cóż, trzeba przyznać, że ten „patent” wymyślił ktoś naprawdę kreatywny, pytanie tylko czy na tym polega pośrednictwo? Nie muszę dodawać, że takie hurtowe zgłaszanie klienta do współpracujących deweloperów nie dotyczy jedynie klientów złapanych „na wędkę”, ale być może wszystkich klientów, którzy na swoje nieszczęście skorzystają z usług „renomowanej” agencji pośrednictwa. Prędzej zobaczą oni swoje dane w bazach deweloperów, niż jakiekolwiek mieszkanie z oferty takiego biura.

Komu wynagrodzenie?

Ważną kwestią w tym kontekście jest też, co ma zrobić deweloper, jeśli potwierdził zgłoszenie danego klienta nieuczciwemu pośrednikowi, a klienta faktycznie na spotkanie przyprowadził inny pośrednik, który faktycznie wykazał się inicjatywą i faktycznie zaopiekował się klientem? W takiej sytuacji powstaje konflikt, gdyż zgodnie z podpisanymi umowami, deweloper powinien zapłacić pośrednikowi, któremu potwierdził zgłoszenie klienta, a więc temu „kreatywnemu” pośrednikowi. W tym miejscu należą się słowa uznania dla deweloperów, którzy dostrzegli ten problem i zaczęli walczyć z tym procederem, zmieniając zasady potwierdzania zgłoszeń. Wymagało to dostosowania umów i zmiany warunków współpracy, ale zaczyna to przynosić efekty. Pomimo tych działań, są jeszcze deweloperzy, którzy będąc nieświadomi takich nieuczciwych praktyk, przyczyniają się do dalszego rozwoju tego procederu. Można jednak mieć nadzieję, że prawa rynku okażą się nieubłagane i z rynku znikną biura nieruchomości, specjalizujące się w masowym zgłaszaniu klientów bez wykonania chociażby najmniejszej pracy.

Wyślij wiadomość